Noszenie dziecka to naturalna rzecz, towarzyszy nam od wieków, ba, można powiedzieć, że od zawsze. Od czasów gdy nasze ciało porastały futra, a dzieci były w nie wczepione, podobnie jak małe małpki. Rodzimy się niezdolni do samodzielnej egzystencji, potrzebujemy opiekuna, który wprowadzi nas w ten świat i zaopiekuje się nami.
Niemowlę, w pierwszych miesiącach życia nie potrafi się samodzielnie przemieszczać, musi być noszone przez rodzica. Spójrzmy na nasze uwarunkowania anatomiczne. Odruch chwytny u dziecka, instynktowne podkurczanie nóg, zaciskanie ud i rączek gdy bierzemy noworodka w ramiona, a także talia i szerokie biodra u kobiety, jako idealne miejsce by „posadzić” dziecko. Natura stworzyła nas w ten sposób, że rodzimy się by być noszonymi, by potem dojrzeć do noszenia swojego potomstwa.
Wózek to wynalazek XIX-wieczny. Wcześniej dzieci były po prostu noszone, na rękach, w chustach, nosidłach, co wciąż możemy obserwować w kulturach tradycyjnych.
A skoro chustowanie jest tak bardzo wpisane w naszą naturę to musi nieść za sobą nieść wiele korzyści dla rozwoju malucha. I tak się właśnie dzieje. Kręgosłup noworodka, różni się znacznie od dorosłego – nie posiada jeszcze fizjologicznych krzywizn, które będą pojawiały się wraz ze zdobywaniem tzw. kamieni milowych rozwoju, kolejnych umiejętności, jakimi są trzymanie głowy, samodzielny siad i chodzenie.
Do tego czasu powinniśmy go chronić przed przeciążeniami – amortyzować – co daje noszenie malucha z podwiniętą miednicą i zaokrąglonymi pleckami. Pozycję jaką dziecko wtedy przyjmuje, fachowo nazywamy zgięciowo-odwiedzeniową, czyli wprowadzamy malucha w zgięcie w stawie biodrowym pod kątem 110st i niewielkie odwiedzenie (90st między kolankami względem osi ciała). Zapewnia to fizjologiczną pozycję, naturalną dla dziecka, wspierającą rozwój kręgosłupa, bioderek, a także aktywizującą mięśnie brzuszka.
Ponadto chustonoszenie pobudza i rozwija wszystkie zmysły, a docisk chusty pomaga dziecku budować świadomość swojego ciała oraz jego granic.
Chusta to także wsparcie dla rozwoju emocjonalnego. Nie od dziś wiadomo, że człowiek przytulany, to człowiek spokojny i szczęśliwy.
Podczas noszenia wydzielają się wszystkie pozytywne hormony, zmniejsza się poziom stresu, pojawia się odprężenie i dobry humor. To nie przypadek, że dzieci noszone mniej płaczą. Maluch będąc blisko mamy, słysząc jej bicie serca, czuje jej zapach i oddech, rozwija się w poczuciu bezpieczeństwa, więzi i bliskości z rodzicem.
To jedne z najbardziej pierwotnych i najważniejszych potrzeb człowieka, niezwykle ważnych i kształtujących nas jako dorosłych w późniejszym życiu.
Maluch, gdy spędza dużo czasu w chuście, na ciele rodzica, z początku nieświadomie, biernie uczestniczy w życiu społecznym swojej rodziny.
I choć może nie zdajemy sobie z tego sprawy, przygląda się, uczy się funkcjonowania w naszym świecie. Poznaje nasze zwyczaje, codzienne czynności, mimochodem staje się ich częścią. Dzięki temu, gdy podrośnie, większość czynności będzie dla niego naturalna, a my nie będziemy musieli mu wszystkiego tłumaczyć.
Dziecko uczy się świata od nas przez obserwację, a gdzie będzie miało lepszą perspektywę niż na rodzicu?
Warto pamiętać, że chustonoszenie to nie tylko plusy dla dziecka. To także plusy dla rodzica. Oczywiście będą to zgodnie z popularnymi hasłami “wolne ręce i ciepła kawa”, ale nie tylko. Noszenie dzieci wpływa pozytywnie na matkę, reguluje stres poprzez wydzielanie się hormonów, takich jak dopamina, serotonina, oxytocyna… co poprawia humor, a ponadto sprawia, że łatwiej zapanować nad nową sytuacją, jaką jest opieka nad dzieckiem.
Lepsze zorientowanie na potrzeby dziecka, wiara we własne możliwości, budowanie relacji i więzi, bliskość, a oprócz tego odciążony kręgosłup i wolność.
Wolność, która tak bardzo potrzebna jest młodym mamom. Dziecko jej nie ogranicza, wystarczy zamotać je na siebie i można wszystko. Nie tylko posprzątać i zrobić obiad, można umalować się, wyjść na kawę z przyjaciółkami, nawet do kina, albo ruszyć szlakiem w góry! Bariery architektoniczne przestają nas ograniczać! Schody? Pestka! Spacer po plaży czy w lesie? Żaden problem! Wszędzie wejdziemy, tam gdzie wózek nie ma szans wjechać. Czyż nie brzmi to świetnie?
Pomijając fakt, że mężczyzna noszący swoje dziecko w chuście jest sexy, to chusta może stać się świetnym narzędziem do opieki nad maluchem. Wystarczy zamotać je, mama zdobędzie chwilę dla siebie, a tata umocni się w swoich kompetencjach. Ta nowa rola może być dla mężczyzny trudna. W końcu to kobieta przez 9 miesięcy oswajała się z premierą nowej roli w jej życiu, jaką jest zostanie mamą. Czuła pierwsze ruchy dziecka, szykowała wyprawkę, aranżowała kącik czy pokoik dla malucha. Była emocjonalnie i fizycznie zaangażowana w pojawienie się na świecie nowego malutkiego człowieka.
Mężczyźni natomiast odbierają całą sytuację totalnie inaczej. Oni budują relację i więź emocjonalną z dzieckiem dopiero po jego narodzinach – chusta może ułatwić odnalezienie się w tej nowej i niezwykłej roli ojca.
Ależ oczywiście, że tak!
Chustonoszenie niesie za sobą szereg korzyści, tak samo dla dziecka jak i rodzica.
To nie tylko modne w dzisiejszych czasach rozwiązanie ułatwiające opiekę nad dzieckiem. To wspaniałe, naturalne, świadome rodzicielstwo!
Dlatego noście swoje dzieci tyle ile się da. Nasze pociechy rosną zbyt szybko! Ta bliskość i więź stworzona z nimi od pierwszych dni życia, zaowocuje w przyszłości. A Wy szybko zatęsknicie za tymi wszystkimi wspaniałymi chwilami bliskości z Waszymi dziećmi, gdy nosiliście je i przytulaliście w chustach czy nosidełkach.
Edyta Oracz
DORADCA NOSZENIA DZIECI CLAUWII